Łoś. Osobliwe to stworzenie.
Długie, smukłe, jasne – niby w białych pończochach – nogi z gracją niosą potężne, umięśnione ciało. Na nim suknia o gęstym włosiu, w którego brunatne fale miałoby się ochotę zanurzyć dłonie. Na grzbiecie masywny garb, leżący u podstaw krępej szyi, zwieńczonej ni to oślą, ni to końską głową z długim pyskiem o mięsistych chrapach. Po bokach głowy – duże ciasno wypełnione futrem uszy, a czasem też ciężka korona z poroża.
Ale cała ta dziwność znika, gdy spojrzy mu się w oczy. Zderzy z jego onieśmielającym bursztynowym spojrzeniem. Bo choć łagodne i spowite firanką rzęs, bije z niego siła, charyzma i pewność siebie.
Zajrzeć w te oczy to jak zajrzeć w głąb duszy lasu, tajemnych zakamarków natury. To, choćby przez jedną krótką chwilę, poczuć przynależność do niezwykłego dzikiego świata. To szczypta wolności i prawdy…
Gratuluję możliwości spojrzenia w oczy Jego Wspaniałości 🙂 Dziękując za ucztę dla oczu (zarówno podczas czytania jak i oglądania).
Bardzo dziękuję 🙂 I życzę pięknych spotkań z łosiami!